WV

Pani Nadzieja – Emilia Furman w wywiadzie Kasi Jastrzębskiej

Spis treści

udostępnij

Emilia Furman jest jedną z pierwszych kobiet, które stały się inspiracją do stworzenia pisma Woman Vibe Magazine. Jest też jedną z pierwszych osób, która uwierzyła w Nas, wspierała i wlała nadzieję w serce naszej Redakcji. W rozmowie z Katarzyną Jastrzębską poznamy sekret Jej życia pełnego pasji i nadziei rosnącej w siłę nawet w obliczu niepogody. 7777

Co Cię napędza?

Katarzyna Jastrzębska: Bardzo się cieszę, że w najgorętszym okresie w roku, tuż przed Festiwalem Kobiet udało mi się złapać Cię, by zadać Ci kilka pytań. Ogromnie dziękuję Ci za to, że dodatkowe zadanie w tym czasie traktujesz jako kolejne wyzwanie. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam Twoje zdjęcia na tle Pomnika Odkrywców wiedziałam, że od tego zacznę Nasz wywiad. Twój niegasnący optymizm i energia kojarzą mi się właśnie z ówczesnymi odkrywcami, jak Henryk Żeglarz, czy Krzysztof Kolumb, którzy czy to w pogodę czy niepogodę płynęli, aby poszerzać swoje i innych horyzonty. Zainspirowałaś już tyle osób do Zumby, tańca i fitnessu, organizujesz ogromne eventy taneczne. Jak Ty to robisz? Co Cię napędza?

Emilia Fruman: Dziękuję za miłe słowa. Zacznę od tego, że świat odkrywamy już od pierwszych dni naszego życia. Niezwykle ważne jest to, kogo spotykamy na swojej drodze. Pierwszą inspiracją w moim życiu byli dla mnie rodzice, którzy swoją ciężką pracą pokazali, że w życiu osiągnąć można wszystko! Zawsze wspierali mnie w moich życiowych wyzwaniach i tak zostało do dziś. Kiedy przychodzisz na zajęcia ZUMBA Fitness nie ma znaczenia, jak wielką armię wsparcia masz za plecami. Nawet, jeśli jesteś małą zagubioną istotką w wielkim świecie, atmosfera zajęć i jej uczestnicy dodadzą Ci skrzydeł. Można zatem stwierdzić, że Pomnik Odkrywców to nasza cała ZUMBA rodzina! To ona napędza nas do działania i daje siłę, by przezwyciężyć wszystko. Pozwala nam to także uwierzyć w samych siebie. Nie zawsze taka byłam. Kiedyś występy publiczne napawały mnie ogromnym stresem, często nie mogłam zaprezentować swoich wszystkich umiejętności publicznie, bo po prostu zwyciężała trema. Mama w nastoletnich czasach parzyła mi zioła, ale pomagały niewiele. Przyszedł taki dzień, w którym znalazł się mój dobry duch, niczym anioł stróż, a ja tak się składa wierzę w to, że każdy ma swojego Anioła Stróża, który odmienił wszystko. Moja przyjaciółka Daria Kiełpińska powiedziała do mnie, żebym zorganizowała swój pierwszy event. Nie wierzyłam wówczas w swoje możliwości, ale ona powiedziała po prostu “dasz radę!”. Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z organizacją maratonów, każdego dnia staram się by były coraz lepsze, a gośćmi na nich są znakomici instruktorzy z zagranicy.

Nigdy się nie zatrzymuj!

K.J. W jednym z postów z podróży do Lizbony napisałaś, że życie nie jest sprawiedliwe, nieraz mamy pod górkę i że przysłowiowe „ruchome schody” nie zawsze są włączone, a już tym bardziej na nasze zawołanie. Wiele ludzi w obliczu izolacji i lockdown’u poddało się – co skądinąd jest zrozumiałe. Jak było u Ciebie? Jakie myśli u Ciebie wygrały, że jednak kontynuowałaś organizację Zumba Maratonów, a wcześniej zajęć online? Czy miałaś może jakąś inspirację, gdy pozornie niezawodne „ruchome schody” wszystkim wokół nas stanęły?

E.F.: Szczerze mówiąc, nawet nie wyobrażałam sobie, jak mogłabym przestać! Po pierwsze, w tym trudnym dla wszystkich czasie musieliśmy działać szybko, prężnie się przeorganizowywać. Niektórym ludziom, życie obracało się do góry nogami! Bez względu na to, jak w danym momencie wygląda nasza sfera prywatna – zawsze spotykamy się na zajęciach ZUMBA. To stały element, który wszyscy fani wpisują w swój tygodniowy grafik. Przez całe dnie przesiadywania w domu, kiedy w naszych rodzinach do zorganizowania była praca zdalna mamy, praca zdalna taty, a przy tym nieraz kilkoro dzieci… każdy z nas potrzebował odskoczni bardziej niż kiedykolwiek! Musiałam zatem dać ludziom namiastkę normalności! Działaliśmy tworząc transmisje online na portalu społecznościowym, potem działając na platformie Zoom. Oczywiście, byli tacy, którzy właśnie wtedy przestali uczestniczyć w zajęciach ZUMBA, choć z drugiej strony rzesza osób marzyła o godzinie, która przyniesie moment spotkania choćby na chwilę, choćby online. Organizowaliśmy także maratony online – jeden z nich odbył się z okazji mojego 10-lecia bycia instruktorem ZUMBA! “Przyszło” na niego 300 osób z różnych części świata! To było coś niesamowitego! Mimo, że kiedyś wydawało się, iż te zajęcia nie są możliwe do zrealizowania w formie zdalnej, to śmiało mogę powiedzieć, że właściwie czułam obecność ludzi wokół!

Z perspektywy czasu śmieję się nawet, że gdyby nie lockdown – nigdy nie spotkalibyśmy się w takim składzie! Zazwyczaj instruktorzy mają zajęte terminy z dużym wyprzedzeniem, gdybym chciała zorganizować takie spotkanie w normalnych wiele z nich byłoby na maratonach, bądź innych zaplanowanych wcześniej imprezach. To był wspaniały dzień! W czasie lockdownu zorganizowałam maraton, na który czekali wszyscy. Nie myślałam wówczas o żadnych profitach finansowych, cała organizacja takiego przedsięwzięcia skupiła się na tym, żeby przypomnieć ludziom jak inspirujące i gorąco wyczekiwane są takie wydarzenia! Mimo niesprzyjającej pogody, błota w którym grzęzły buty ludzie dostali namiastkę normalności i mnóstwo pozytywnej energii, na którą zamknięci w domach czekali miesiącami! To był zdecydowanie najlepszy i najbardziej upragniony event! 

© Photo by Agata Łudzik @photozumba.poland
© Photo by Agata Łudzik @photozumba.poland
© Photo by Agata Łudzik @photozumba.poland

Jaki jest Twój Sekret, Emilio?

K.J. Czy czasem u Was to nie jest rodzinne? Twój Brat Tomasz Leśniak – kucharz Reprezentacji Polski w Piłce Nożnej zaraz po lockdownie otworzył kolejną restaurację w Krakowie OJO! Miodowa 33. I to w czasie, gdy branżą HoReCa tak przecież mocno ucierpiała! W czym tkwi Wasz sekret?

E.F. Na pewno jest to u nas rodzinne, gdyż jak wcześniej wspomniałam nasi rodzice nauczyli nas ciężko pracować. Zawdzięczam im wiele, ponieważ wychowali nas wspaniale. Sprawili, że naszą naturą rodzinną jest chęć dążenia do wyznaczonych celów. Jesteśmy silni w tym co robimy. Jak każdy przedsiębiorca, a szczególnie restauratorzy mieli w tym czasie wzloty i upadki. Nie poddawał się i szukał rozwiązania by utrzymać się na rynku tak samo jak ja. Cały okres pandemii był jedną wielką walką o to, by zostać w branży. Tomasz Leśniak jest dowodem na to, że tak jak ja, ciężką pracą można osiągnąć wszystko. Nie zawsze w życiu jest łatwo, ale to właśnie przeciwności losu pokazują jak silni i zdecydowani w tym co robimy.

© Photo by Agata Łudzik @photozumba.poland

Tańcem przegonimy smutek

K.J. Uczyłaś się w szkole muzycznej, pochodzisz również z uzdolnionej muzycznie rodziny. Śpiewu nie brakuje również u Ciebie na zajęciach Zumba Fitness. Redakcja Woman Vibe wspólnie z My Dances Magazine prowadzi kampanie Tańcem Przepędzimy Smutek, czy dostrzegasz pozytywny wpływ tańca i śpiewu na kondycję psychiczną uczestników zajęć? Ja mam wrażenie, jakby ludzie po Twoich zajęciach pozytywnie się zmieniali, zrzucali troski i stopniowo się odblokowywali duchowo i emocjonalnie.

E.F. Pochodzę z muzycznej rodziny, gdzie wrażliwość na muzykę jest głęboko zakorzeniona. To ona kształtowała mnie od najmłodszych lat i do dziś daje mi siłę, by wytrwać w tym, co robię. Moi rodzice mieli kapelę, której próby odbywały się w naszym domu. W tamtych czasach byli bardzo popularni, nagrywali kasety, a kolejno płyty ze swoimi przebojami. Stąd moja droga przez 6 lat przebiegała przez uczęszczanie do dwóch szkół – szkoły podstawowej oraz szkoły muzycznej.

Było to wielkie wyzwanie, gdyż byłam najmłodsza. Kiedy w szkole podstawowej uczyłam się czytać, w szkole muzycznej te umiejętności były mi już dawno potrzebne. Pamiętam, kiedy jadąc z jednej szkoły do drugiej moja mama zatrzymywała autobus i podawała mi jedzenie, a ja jechałam dalej. Wieczorem odbierał mnie mój tata, zatem mój dzień zapełniony był po brzegi. Nie miałam jednak poczucia krzywdy, każdego dnia starałam się walczyć o samą siebie i zdobywać nowe umiejętności.

Edukację muzyczną skończyłam po sześciu latach szkoły, w której grałam na skrzypcach, a kolejno na fortepianie (gdyż to był mój drugi instrument). Moim rodzicom wydawało się wtedy, że wszystko nad czym pracowałam tyle lat przepadło. Stało się jednak zupełnie inaczej. Dowiedziałam się o ZUMBA, która najpierw była czymś co pozwalało mi dojść do formy po ciąży. Chciałam wyglądać atrakcyjnie, moje ciało się zmieniło, a ja jako osoba w ciągłym ruchu stawiająca sobie wyzwania – chciałam coś z tym zrobić.

Po zajęciach, których w tamtym czasie było w Polsce niewiele, poszłam na kurs instruktora, by (początkowo) wraz z moją siostrą Agnieszką tańczyć w warunkach domowych. Tutaj okazało się, że wypracowane wcześniej poczucie rytmu jest mi niezwykle przydatne. W końcu dostałam pracę w jednym klubie, potem kolejnym i tak z dziecka po szkole muzycznej stałam się instruktorem. Taka praca bardzo mi wtedy odpowiadała, ponieważ zajęcia odbywały się po południu, wieczorami. Miałam ich wówczas niewiele, zatem mogłam na ten czas zorganizować synowi opiekę – zajmowała się nim moja mama. Wracając do Twojego pytania o emocje powiem, że mam mnóstwo przykładów uczestników, którzy sami podchodzą do mnie po zajęciach, rzucają się na szyję i obiecują, że przyjdą częściej, bo czują się wspaniale i już czekają na następną ZUMBĘ. Kolejnym przykładem są ludzie, którzy odstawiają środki psychotropowe, bo tak działa ZUMBA! Wspaniałe jest również to, że uczestnicy zajęć nie przychodzą tam tylko dla mnie – to są spotkania towarzyskie, które jednocześnie przenoszą się na przestrzeń poza zajęciami. Ludzie spotykają się w swoim wolnym czasie, świętują swoje urodziny, czy inne ważne okazje.

© Photo by Agata Łudzik @photozumba.poland
© Photo by Agata Łudzik @photozumba.poland
© Photo by Agata Łudzik @photozumba.poland
© Photo by Beata Nikonorow - Kiedy Karol Pacza

„Khto, Yak Ne Ty?”

K.J. W Twoich postach często wiele jest o wdzięczności, skąd u Ciebie tak wielka potrzeba doceniania innych osób? I skąd tyle życzliwości do innych?

E.F. Wdzięczności i życzliwości nauczyłam się zakładając swoją wielką ZUMBA rodzinę. Uczestnicy zajęć, szczególnie Ci, którzy regularnie chodzą na Zumbę pomagają sobie wzajemnie w trudnych chwilach. To dzieje się samoistnie. Najlepszym przykładem na to, jest Festiwal Kobiet. W zeszłorocznej edycji problemem była pandemia, a tym razem trwał 10-ty dzień wojny na okupowanej przez Putina Ukrainie. Na maratonie wszyscy ułożyli kartoniadę w barwach Ukrainy, instruktorzy trzymali niebiesko-żółtą flagę, a w tle nuciliśmy piosenkę, którą w języku ukraińskim wykonuje Khrystyna Soloviy – „Khto, yak ne ty?”. Ponownie (tak jak przy majowym maratonie w zeszłym roku) odnieśliśmy wrażenie, że wydarzenie było bardzo potrzebne. By się zjednoczyć, docenić to co mamy i wesprzeć Ukrainę w czasie toczącej się wojny. Pojawiło się wiele łez wzruszenia, a cisza, która zapadła po utworze była niezwykle wymowna. Zawsze jestem wdzięczna wszystkim uczestnikom za to, że dają mi siłę, pokazują wartości i wciąż przywracają wiarę w to, że bez względu na wszystko świat wartości nie umarł. Żyje w nas. Nie mogę bez tego żyć, ta siła jest niezwykła! Dlatego, po czymś takim, po prostu nie sposób nie być wdzięczną!

© Photo by Agata Łudzik @photozumba.poland

Jak to jest być Zumba Mamą?

K.J. To co mnie bardzo ciekawi to Twoja historia związana z początkami Zumby i ogromną sztuką jaką jest połączenie życia zawodowego, licznych podróży i pragnieniem założenia rodziny. Czy jest jakaś recepta na to, by cieszyć się zdrowym i (nie bójmy się tego słowa) szczęśliwym małżeństwem? Mam taką teorię, że większość relacji upada z powodu, nudy i stagnacji. I że to, co buduje najbardziej więzi rodzinne to właśnie nowe wyzwania… A jak jest u Was?

E.F. Tak jak wspominałam wcześniej, początkowo ZUMBA miała być jedynie lekiem na odstresowanie się od codziennych obowiązków i sposobem na odzyskanie formy po ciąży. Mój mąż zawsze we mnie wierzy, tak samo jak mój synek, ale chyba nikt nie przypuszczał na samym początku jak daleko to zabrnie. Bycie “ZUMBA MAMĄ” oznacza poświęcenie wieczorów, weekendów na realizowanie mojej pasji kosztem (nie ukrywajmy) życia rodzinnego. Kiedy mój syn był jeszcze mały, a moja przygoda z ZUMBĄ zaczynała się rozwijać nie było mnie w domu, gdy się kąpał, czy zasypiał. Z czasem nauczył się tego, że mamy nie ma w domu i uważam, że teraz jest niezwykle samodzielnym nastolatkiem. Wiele kobiet ma pretensje do samych siebie, że jeśli będzie się realizować, będzie złymi matkami. Nie uważam, bym musiała tak oceniać samą siebie. Daję im mnóstwo miłości, kiedy tylko mogą wyjeżdżają ze mną na różne eventy, czy też maratony. Raz w roku jeździmy na dwutygodniowe wakacje. Choćby nie wiem co, zawsze wtedy mam czas, kiedy jestem tylko dla nich. Nie liczy się nic innego – jestem ja, mój mąż i syn. Świetnie czujemy się razem i robimy wtedy rozmaite rzeczy – zwiedzamy, pływamy, dużo ze sobą rozmawiamy. Oczywiście, przez pierwszych kilka dni walczę ze sobą wewnętrznie – Co się dzieje? Dziś bez ZUMBY? Nie zobaczę moich kursantów? Szybko tłumię jednak te myśli i w całości oddaję się mojej rodzinie. Oczywiście nie zawsze tak było, mój mąż śmiał się do mnie, że najpierw w moim życiu jest ZUMBA, potem on. Myślę, że trochę tak jest <śmiech>, ale przecież nie będziemy poddawać tego hierarchizacji 🙂

Strong Nation tylko dla kobiet!?

K.J. Ach nie mogę nie zapytać o męskie ambicje. Jak Panowie znoszą to, że jesteś profesjonalną instruktorką Strong Nation? Czy próbowali Ci kiedyś dorównać, albo wręcz udowodnić, że mają większą krzepę?

E.F. Często spotykam się z taką sytuacją, że muskularni panowie, którzy podnoszą ciężary na siłowni przychodzą na moje zajęcia. Patrząc na mnie faktycznie niezbyt wierzą w to, że to co się tu będzie działo stanowi dla nich jakiekolwiek wyzwanie. Po godzinnym treningu są jednak tak zmęczeni i spoceni, że często sami przyznają się jak bardzo w to zwątpili. Kobiety, które ćwiczą obok nich skaczą, kopią, robią pompki, mimo, że tempo początkowo wydawało im się nie do przejścia.

Jakie są Twoje marzenia?

K.J. No dobrze, a teraz czas na zwierzenia! O czym sobie marzysz? Czy jest coś co byś chciała zmienić? Lub też jakaś idea którą byś chciała wesprzeć. Pytam również dlatego, że organizowane przez Ciebie Zumba Maratony, bardzo często są charytatywne. A może jest też coś co chciałabyś zrobić wyłącznie dla siebie?

E.F. O czym marzę? O evencie na kilka tysięcy osób w Polsce! Najlepiej na Tauron Arenie w Krakowie. Byłoby na nim mnóstwo osób, muzyka grałaby głośno, a dodatkowo byłoby mnóstwo kolorowych świateł! Taaaak! Ja naprawdę liczę, że to się uda! Chciałabym także prowadzić zajęcia jak najdłużej, żeby pozwoliło mi na to zdrowie i siły. Mam nadzieję, że będę kiedyś taką staruszką, która będzie prowadzić zajęcia ZUMBA GOLD. Będą w niej uczestniczyć moje obecne klientki, a razem powolutku będziemy dostawiać sobie nogę do nogi i tańczyć.

Z Emilią Furman rozmawiała Katarzyna Jastrzębska

Wywiad ukazał się w 4 nr. WVM i 1 nr. WVM International

Redaktor: Klaudiusz Wiśniewski

Read more at 1 issue WVM International
Read more at 4 issue WVM Polish Edition

WV Stores

Promuj i sprzedawaj swoje produkty i usługi na platformach Woman Vibe Stores!

Wspieramy Kobiety Biznesu w tych niepewnych i chaotycznych czasach. Zgłoś swój produkt lub usługę i zyskaj reklamę oraz możliwość sprzedaży na pośrednictwem naszych mediów i platform internetowych.

Sprzedawaj swoje produkty w Woman Vibe Store

Wspieramy Kobiety Biznesu w tych niepewnych i chaotycznych czasach. Zgłoś swój produkt lub usługę i zyskaj reklamę oraz możliwość sprzedaży na pośrednictwem naszych mediów i platform internetowych.

Pin to board
Share on facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Następny Artykuł

Rusza legendarna Dance Fiesta w hotelu Warszawianka

Michał Kurpet we współpracy z Hotelem Warszawianka**** i społecznością taneczną Zumba Fitness stworzył legendarne już dziś taneczne wydarzenie Dance Fiestę. To jedyne wydarzenie na skalę ogólnopolską, które z takim rozmachem i na tak prestiżowym poziomie promuje kulturę taneczną w naszym kraju.

Read more

Nutki miłości dla Mam – Felieton Joanny Dryś-Gąsior

Witaj, jesteśmy Unisono – zespół muzyczny, który skupia się wokół muzyki gospel. Gospel, a pierwotnie God spell, to Słowo Boże. Chcemy nieść je na fali dobrej muzyki, wierząc że trafi w uszy, w serca, może w bolesne miejsca… aby pokrzepić wszystkich tych, którzy tego potrzebują!

Read more

Muzyczny pomnik dla Mam. Zaproszenie na koncert Zespołu Unisono

Witaj, jesteśmy Unisono – zespół muzyczny, który skupia się wokół muzyki gospel. Gospel, a pierwotnie God spell, to Słowo Boże. Chcemy nieść je na fali dobrej muzyki, wierząc że trafi w uszy, w serca, może w bolesne miejsca… aby pokrzepić wszystkich tych, którzy tego potrzebują!

Read more

“Podszepty” – monodram Patrycji Zając o losie kobiety, tak w XIX jak i XXI w.

PODSZEPTY – Monodram Patrycji Zając (Pat Zajac). Opowieść o kobiecie, która musi zebrać, co zasiała… Represyjne dla płci pięknej czasy, lata emocjonalnej i fizycznej przemocy, arranżowane małżeństwo, romans i okrutne wobec kobiet prawa epoki doprowadzają ją do obłędu. Czy jej życie to seria źle podjętych decyzji czy może jednak walka o własne wyzwolenie?

Read more